sobota, 29 września 2012

What's wrong?

Przychodzi taki moment w życiu młodej blogerki kiedy ubierając się po raz setny w tę samą bluzkę zamiast głębokiej miłości odczuwa wielki smutek. Patrzy i nie może sobie przypomnieć co kiedyś w niej widziała. Czy można powiedzieć, że biorą ja mdłości na widok bliźniaczo podobnych zestawów codziennie w lustrze? Chyba tak, bo co ranek ze spuszczoną głową kursuje od szafy do łazienki ciągle bez satysfakcji wpatrując się w swoje odbicie. Paradoks sytuacji polega na tym, że owa dziewczyna posiada również noszone przez okrągły rok trampki, które chociaż już kompletnie nie nadają się do użycia, wciąż tkwią w szafie.



Niedobór nowości, powoduje rutynę. I to stwierdzenie można potraktować zarówno jako filozoficzną sentencje jak i całkiem płytką myśl. Nieuzasadniona depresja każe mi się skupić na tym życiowym przesłaniu. Jednak wolałabym przez to odnieść się do ubrań, bo w końcu o tym tu mówimy. W takim razie, najprościej jak się da: potrzebuję zakupów!





















Jagna.

wtorek, 25 września 2012

Girls just want to have fun


Drogi Czytelniku!
Gdzie nasz szacunek do Ciebie? Gdzie podziała się maniera dodawania postów codziennie? Minęła chyba wraz z wakacjami... Tydzień mija, a na blogu cisza. Wybacz mój Najdroższy! Szkoła, która trwa dosłownie od rana do wieczora nie pozawala nawet na takie proste czynności jak wypicie kawy i przeczytanie kilku stron książki. Pozostaje nam położyć się, rozmyślać. Właśnie oddawałam się tej przyjemności, kiedy przypomniało mi się o Tobie. Rzuciłam się z paniką do komputera, modląc się tylko, żebyś zupełnie się na nas nie zawiódł! :)










Jak już wiesz, żyjemy intensywnie. Raz dobrze z szerokim uśmiechem na twarzy i sercem bijącym mocno ze szczęścia, raz źle, narzekając i prawie już płacząc na granicy wycieńczenia. Ale ważne, że mamy siebie. Wzajemnie siebie wspierając przejdziemy przez wszystko. Chciałabym powiedzieć, że żyjemy na maksa. Mogę? Uczymy się, śmiejemy, śpiewamy, wychodzimy, pijemy kawę, robimy zdjęcia, zakupy, tańczymy, szalejemy, jemy. Chcę tak żyć dalej. Chcę być tak szczęśliwa jak jestem na tych spotkaniach, z których masz okazję oglądać zdjęcia. Chcę spacerować. Poznawać nowych ludzi. Rozmawiać. Kochać.

A teraz moment prawdy! Uwagauwaga! Obiecujemy poprawę. Więcej zdjęć, więcej mody. Uf, no i koniec.

Oddaję się muzyce i gorącej herbacie. Bywajcie! ;*










JULIA :)

środa, 19 września 2012

Where the wild roses grow...


Ktoś ostatnio napisał, że nudno tu. Już chciałam zachłysnąć się z okrzykiem "Wcale, nie!", ale nagle przygarbiłam się nad kubkiem herbaty i zapłakałam cichutko. Bo faktycznie trzeba Anonimowemu przyznać rację. Co ma się właściwie dziać kiedy tak głęboko zanurzamy się w rutynę? Szare poranki, senne godziny lekcyjne i powroty do domu po zmroku. Pierwsze czynności po wejściu do ukochanego pokoju już wcale nie tak aktywne jak na początku. Zakładam sweter, wiążę włosy i opadam na łóżko. Bam! Nic więcej nie jestem w stanie zrobić. Kilka minut długo wyczekiwanej siesty i moje oczy powoli kierują się na plecak w kącie pokoju. Taak, nauka, lekcje, Mozart, ćwiczenia. Mam dość. Czuję się jakby był listopad, a mamy...? No tak, wrzesień :)













  O czym to ja...? No tak, wcześniej wspominana NUDA. Wydawałoby się, że przy natłoku zajęć nie ma miejsca na sztukę, zdjęcia i kreatywność. A ja dziwnym trafem, gdzieś w tych wspaniałych chwilach wolnego czasu zamiast komentarzowej nudy odczuwam duże pokłady pomysłów i inspiracji. Więc chyba nie jest jeszcze tak źle. Jest szansa na przyszłość.

Wcześniejsze posty były jesienne? Niee. Tamte miały jeszcze w sobie nutkę lata. Pewien smaczek euforii i głód nowych doświadczeń, nowości. Nadchodzą ciężkie czasy. Euforia znika, organizm przepity zieloną herbatą, ciało przygniecione dużą ilością koców. Czas jesiennego zmęczenia się zbliża.















 Julia.