piątek, 27 lipca 2012

Fear of the dark



               Kilka tygodni temu podczas tradycyjnej „rundki” po moich ulubionych polskich blogach natrafiłam na zdjęcie okładki książki pt.: „Fashion Babylon”. Podpis pod zdjęciem brzmiał: „świetna”. Jako, że z chęcią poczytałabym coś ciekawego o modzie napisałam do autorki owej, krótkiej recenzji z pytaniem czy mogłaby mi przybliżyć treść tej powieści. Odpowiedź przyszła natychmiast: „To obowiązkowa lektura każdej blogerki. Przeczytaj”. I aż się wzdrygnęłam! Zero szczegółów? Nic o języku, fabule? Ale wyraźny nakaz (czy może nawet rozkaz!?) mówi sam za siebie: „PRZECZYTAJ”!

                   Pare dni później korzystając z przypływu gotówki ruszyłam na poszukiwania „Fashion Babylon’u” Matras? „Nie wiem o jakiej książce Pani mówi.” Atlas? „Niestety, nie mamy.” Empik? Zrezygnowana spytałam się sprzedawcy o książkę pani Imogen. Chłopak uśmiechnął się z pobłażaniem (no tak, wystrojona dziewczyna, pytająca się o głupawą książkę o modzie, nie ma ratunku dla tej młodzieży, oj nie ma…) i powiedział, że niestety obecnie brak takowej książki, ale może zaproponować mi coś innego. Facet musiał mieć niezły ubaw wyszukując najgłupsze tytuły w asortymencie (Ostatnia noc w Chateau Marmont? Portier nosi garnitur od Gabbany?), a ja miałam ochotę krzyknąć, że moda nie jest jedyną rzeczą, która mnie interesuje. Jednak mruknęłam tylko słowa pożegnania i wyszłam stukając szpileczkami (łeb o ścianę…- jak ja musiałam wyglądać!)






    Szybko zapomniałam o pozycji "Fashion Babylon", kiedy zupełnie przez przypadek dostałam właśnie tę książkę! Zabrałam się do czytania i… po 50 stronach odłożyłam. „Obowiązkowa lektura blogerki” ? Dobre sobie… Książka ukazuje nam historię młodej projektantki i jej mozolną drogę na szczyt. Wszystko byłoby w porządku, bo miło czasami usiąść z „czytadłem” w ręku i przyjemnie spędzić czas gdyby nie… język. O ile wulgaryzmy w potocznej mowie każdemu już chyba spowszedniały to w literaturze słowa „cholera”, „ja pierdole” czy może jeszcze ostrzej „kurwa” powtarzające się notorycznie bardzo mi przeszkadzają. I dlatego odłożyłam książkę uznając ją za nie wartą zachodu.

 śmietnik w kadrze <3






                    Ale z  racji tego, że nie lubię niedokończonych historii oraz, że słowa „obowiązkowa lektura” chodziły za mną jak mantra to po książkę Fashion Babylon sięgnęłam po raz kolejny. Z tym, że teraz przeczytałam do końca i powiem szczerze: czasem aż krzyczałam z oburzenia! Czy wszyscy ludzie z branży modowej muszą być znarkotyzowani, z głową napełnioną wodą sodową,  z ręką łasą na kase i tak pustym środkiem? Dlaczego by nie wejść ze szturmem w ten biznes zmieniając go choć odrobinę na lepszy? A może wygląd jest tu tak ważny, że każdy zapomina o tym co w środku i przemiana w bezdusznego pustaka jest obowiązkowym punktem sukcesu w modzie? Więc czy warto się tu pchać?













                   Teraz przyznam raje mojej blogowej koleżance. Jest to lektura „obowiązkowa” dla każdej osoby wiążącej swoje plany życiowe z modą, bo chyba warto się zastanowić czy na pewno chce się tak żyć. Wierzcie mi, za tą toną świateł, koloru, piękna, pieniędzy i prestiżu kryje się tyle brudu, że do dziś czuje pewien niesmak… A książka nie jest „świetna” nie jest nawet dobra, a cenie ją tylko za to, że dzięki niej przejrzałam na oczy.

 Julia

9 komentarzy:

  1. bardzo podoba mi się plecak :)
    ~ pozdrawiam, emrestyle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny look ;)

    zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ja kocham gdy piszesz ! Aż przeczytam tą książkę :) Jeśli chodzi o film jaki obejrzałam to "Dziennik zakrapiany rumem" , gdy zobaczyłam, że główną rolę gra Jonny Depp od razu załączyłam film z myślą, że będzie genialny-okazało się,że jest zupełnie odwrotnie..

    OdpowiedzUsuń
  4. A imprezy cały dzień i całą noc przez cały pobyt- nie wiem jak to się stało, że żyję

    OdpowiedzUsuń
  5. Macie świetnego bloga! Co do książki to jestem na bieżąco bo właśnie ją przeczytałam 2 dni temu, ukazuje przykrą rzeczywistość. xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. tak tak tak! Widziałam Cię w mieście! Biała sukienka, biały rower, koczek! Uroczo uroczo xD
    świetny tekst...

    OdpowiedzUsuń
  7. Obie Panie macie swietny styl ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie się nie opaliłam tak bardzo, tylko na zdjęciach tak to wygląda :P
    Więc najczęściej przeglądam waszego bloga, bloga www.ankyls.blogspot.com
    bloga MAFF- http://madamejulietta.blogspot.com/ i jeszcze jednej dziewczyny ale z tego co widzę to chyba go usunęła, a szkoda.. :)

    OdpowiedzUsuń