niedziela, 7 października 2012

Moda przemija


Już ręka świerzbiła mnie do napisania jaką to mamy jesienną pogodę. Ale chwila... O pogodzie i październikowym nastroju w każdym poście? Zauważyłam, że piszemy tu o wszystkim. Jest o szkole, o nas, o życiu, weekendach, a najmniej o... modzie. A blog nazwałybyśmy chyba blogiem modowym. Więc stop jesiennemu nastrojowi, wyganiam go hiszpańską muzyką i schłodzoną colą. Mamy lato. Lato- czas wyzwań. Wyzwanie- pierwszy post o tematyce MODOWEJ :)




Z okazji moich szesnastych urodzin wybrałam się do toruńskiej galerii handlowej. A co! Jako dumna blogerka, mogę czasem pospacerować pomiędzy ciuchami z Zary czy H&M. Przerwa od lumpeksów, czas na zabawę! Jak się okazało wcale tak zabawnie nie było, ponieważ ubrania drogie i nijakie. Skończyło się na kilku rzeczach, zabawa przestała bawić po pół godzinie i zdecydowanie stwierdzam, że zakupy w lumpeksach są o niebo większą rozrywką niż buszowanie po sieciówkach.

Spacerując tak, zauważyłam, że mimo wszystko znajduję wiele rzeczy dla siebie. Tu moro, tam popularne bordo (czy raczej burgund) lub ćwieki. Czy w takim razie w tym sezonie będę MODNA? Nie żeby mi na tym zależało (jest zupełnie odwrotnie), ale uśmiechnęłam się do moich myśli, że jesienny sezon tak bardzo wpisał się w moje upodobania.






Po tej dość miłej myśli, z dwoma torbami w ręku siadam samotnie w Coffee Heaven i kupuję kawę za 15 złotych (zdzierstwo, zdzierstwo, zdzierstwo; ale co tam, mam urodziny), która smakuje nijak do swojej ceny. Włączam internet i robię przegląd blogów. Mina mi rzędnie. Bordo, bordo, moro, bordo, koszule, czarne militarne buty. To te same dziewczyny, które pare tygodni temu prezentowały swój dziewczęco- kwiatowy styl. Wtedy taka moda była? Podnoszę na chwilę głowę z nad telefonu, żeby napić się mojego machiatto. O! Gdzieś mi mignęły bordowe rurki. I jeszcze jedne. Zawsze uważałam, że moda sieciówkowa wpływa bardzo na środowisko mas, ale żeby aż w takim stopniu? Ok, sama mam burgundowe spodnie, ale były kupione już dawno temu i na pewno nie dlatego, że były modne (nawet nie wie czy wtedy były). Zamysł blogów modowych to podobno pokazywanie swojego stylu i inspirowanie innych. Może nawet kreowanie mody. Jak ją tu kreować powielając tylko? Oczywiście nie mówię o wszystkich blogerkach (Broń Boże), nie chcę wyjść tutaj na narzekającą na wszystko, idealną szatniarkę. To tylko niewinna myśl, znudzonej i zmęczonej dziewczyny odurzonej kofeiną.




I jeszcze myśl z ostatniej chwili! Popatrzcie tylko jaki piękny będzie świat, kiedy khaki i burgund wyjdzie z mody. Wszyscy sprzedadzą ubrania na allegro, a my z Jagną wskoczymy wtedy dumnie w nasze ulubione kolory i pójdziemy zrobić sobie zdjęcia.

:)






Julia.

10 komentarzy:

  1. Często zdarza mi się, że ciuch, który kupiłam/wyszperałam w lumpeksie okazuje się za sezon-dwa hiciorem. I później zastanawiam się ciężko, czy nosić i być posądzaną o promowanie "masówek", czy nie :p

    OdpowiedzUsuń
  2. styl militarny uwielbiam od zawsze, ale ilość ludzi w takich ciuchach potrafi zirytować... a w sieciówkach takie ubrania są nieproporcjonalnie do swojej wartości drogie... :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne zdjęcia, zachwycają mnie piękne ujęcia!!! Jak Wy to robicie...? Gratuluję:)
    Z przyjemnością oglądam :!

    OdpowiedzUsuń