czwartek, 23 sierpnia 2012

Marrakesz photo daily



Przepraszam za tak długą nieobecność... Ostrowskie powietrze rozleniwia i niestety nie byłam w stanie stworzyć nic. NIC! Ale już się poprawiam i zapraszam na najdłuższego posta na tym blogu :) I niestety nie obiecuję poprawy na dłuższą metę. Jagny brak (obóz ekstremalny, taa...), więc ze zdjęciami może być słabo. Zobaczymy. Na razie zapraszam do Marrakeszu!

Pobudka o szóstej rano w wakacje? Śmiech na sali! Trzeba się o tej godzinie ubrać i wyszykować? Śmiech jeszcze bardziej gromki. I nagle cichnie przeradzając się w pełne napięcia odgłosy kotłów (tum tum tutum), po którym następuję złota myśl (żeby było bardziej obrazowo- żarówka a nad głową zapala się). Marrakesz! Tak, to ten dzień. Dzisiaj jedziemy do serca Maroka, będzie zwiedzanie, może wyczerpanie, może udar... Ale co tam! Dzisiaj będzie przygoda :)











Po trzech godzinach jazdy jesteśmy. Pierwsze wrażenie? Upał (bo do marokańskiego smrodu zdążyłam się już przyzwyczaić...), ani śladu atlantydzkiego wiatru, po prostu gorączka. No, ale nic, kapelusz na głowę i w drogę. Zwiedzamy, spacerujemy, a wszystko to zwieńczone szalenie ciekawymi opowieściami naszego przewodnika Abdula. Najlepsze jest to, że opowieści mają przekład na życie. Trwa Ramadan, słychać wzywanie na modlitwę, a kobiety w długich sukniach nerwowo przemykają między straganami. Opowieści ciąg dalszy: islam, Marrakesz, Maroko, historia, islam, islam. Taak.. Najwięcej było o religii. Ale okazuje się jaka ona jest fascynująca! Podziwiam ich wiarę w Boga i to niekłamane poddanie. Tylko jednego nie rozumiem... Traktowania kobiet. Na te słowa pojawia się w mojej głowie wielki znak z napisem "DLACZEGO?" Dlaczego są traktowane tak... przedmiotowo? Dlaczego muszą męczyć się w upale chodząc całe pozakrywane? Dlaczego jest tutaj hierarchia ważności? STOP moim feministycznym poglądom :) Może kobiety nie poradziłyby sobie same? Ach, jak zwykle odbiegam od tematu. Przepraszam.










\


Brniemy dalej. Docieramy na plac Dżamaa al- Fina, czyli serce Marrakeszu. Niesamowite uczucie! Dookoła wozy z sokami pomarańczowymi, panowie z małpami i zaklinacze wężów zachęcają do robienia zdjęć, kobiety malują piękne tatuaże. Słychać muzykę marokańską, czuć zapach przypraw. Wszystkie zmysły w siódmym niebie! Ach tak. Przeklęty upał. Więc napijmy się soku, odmówmy propozycję małżeństwa, dajmy wodę uroczym arabskim dzieciakom i ruszajmy na targ.













Medyna, suk czy może po polsku- bazar. Tu dopiero jest klimat. Wąskie uliczki, przyjemny chłód i stragany otaczające nas z każdej strony. A jakie kuszące produkty tutaj proponują! Już nawet nie będę wspominać o tych soczystych owocach, srebrnej biżuterii i tkanych dywanach. Tu maja PLECAKI! Ale jakie! Piękne, skórzane, w stylu (ach popisze się znajomością stylów) vintage. Przy każdym oczywiście musiałam się zatrzymać, doktknąć, podziwiać, co skutkowało w postojach co kilka minut. Niestety to nie czas na zakupy. Na szczęście mam aparat. Można wszystko dokumentować, zatrzymać chwilę. Można? A gdzie tam! Zaraz na mnie naskoczyli. "Don't photo", "No camera", "Polska. Nie!". Posłusznie przestałam pstrykać, a pisząc przestałam mam na myśli skończenie z jawnym fotografowaniem. Ukrywałam się, robiłam zdjęcia od boku, z tyłu. Szło mi tak dobrze, że jeśli nie wyjdzie kariera blogerki, stylistki, pianistki czy kogoś tam jeszcze to będę papparazzim! :)























Marrakesz po arabsku znaczy "idź szybko", nie mam pojęcia dlaczego taka nazwa a nie inna, ani też skąd się ona wywodzi za to idealnie pasuje to życia w tym mieście. Na bazarze życie toczy się bardzo szybko! Wszędzie jeżdżą skutery, biegają mężczyźni, ktoś ciągnie jakąś taczkę. Tutaj spacer nie jest zwyczajnym spacerem, to jest slalom. Dodatkowo z każdej strony krzyczą sprzedawcy "Za darmo!", "Skóra, skóra". Prawdziwy zawrót głowy! Do tego silny zapach przypraw i zgon murowany. Było wspaniale.

















Ups! Przesadziłam z ilością zdjęć
Julia

12 komentarzy:

  1. nie przesadziłaś :)

    kocham Marakesz, biżuteria kupiona na ichnim bazarze jest mą ulubioną. Może i znajdziesz podobne u nas ale te marokańskie pełne są historii i klimatu miasta.
    Zdobienia są najpiękniejsze w świecie.
    A po za tym... czas zacząć odkładać pieniądze na te wszystkie cuda widoczne na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
  2. merci (:
    nie była przeceniona, pojawiła się w sklepach w połowie czerwca, w lipcu już wszędzie ale nie wiem jak jest teraz. To prawdziwa piękność więc polecam zakup ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. te zdjęcia mnie urzekły,no :>

    OdpowiedzUsuń
  4. swietne zdjecia :) wcale nie przesadziłaś, cudowne są ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. o proszę! :D tak, tatuaż na stałe :-)

    + cudowne zdjęcia !

    OdpowiedzUsuń
  6. dla mnie też jest chore takie traktowanie kobiet jakby były niczym ..
    udanego pobytu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Za taką torebkę albo plecaczek z Maroka bym zabiła ! :O

    OdpowiedzUsuń
  8. nie przesadzajmy z tym ukochanym !:D Piękne zdjęcia, jest klimat !

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu klimat zdjęć i atmosfera niesamowita... Co nie zmienia faktu, że cieszę się, że wróciłaś :*
    Sara

    OdpowiedzUsuń
  10. miło ogląda się takie zdjęcia z podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Są miejsca magiczne i tak kontrastujące z naszą rzeczywistością, że zaraz po powrocie, marzy się o kolejnej wyprawie...
    Marzycelka

    OdpowiedzUsuń